37. Dla kogo

Maciek delikatnie dotknął dłonią miejsca, gdzie ramię Gosi przechodziło w szyję. Przez chwilę w milczeniu przesuwał palcami od granicy jej podbródka do granicy jej bluzki.

– Co tam, bohaterze?

Dziewczyna w tym samym czasie skubała kołnierz jego skórzanej kurtki. W ciemności wrześniowego wieczora nie odzywały się nawet drzewa, wszystkie ptaki ucichły, ulicą nie jechał akurat ani jeden tramwaj, a sąsiedzi nie otwierali żadnego z wielu starych, drewnianych okien. Dwie oświetlone mizerną lampą postaci stały przy wejściu do budynku na Chopina, jednocześnie w siebie zapatrzone i niezdolne do wykonania dalszych ruchów. Maciek poczuł, że jego dłoń trochę poci się z nerwów, więc na chwilę opuścił ją i niechcący uderzył się o chropowaty róg ściany.

– To było miłe, co robiłeś – Gosia uśmiechnęła się szeroko. – Nie przestawaj.

Chłopak natychmiast wytarł obie ręce o nogawki dżinsów. Z zapałem wyciągnął palce w stronę szyi dziewczyny i zanurzył rękę w jej kręconych, ciemnych włosach, a drugą położył na jej talii i przyciągnął Gosię bliżej do siebie.

– A tak też może być?

Brunetka przez materiał spódniczki czuła bliskość Maćka tak wyraźnie, jak nigdy wcześniej. Miała wrażenie, że jej twarz z gorąca zaraz zacznie parować w nocnej scenerii, mimo chłodnego powiewu od strony rzeki. Jedno ramię dziewczyna wsunęła pod kurtkę chłopaka, a drugą ręką zsunęła z nosa swoje okulary i schowała je do kieszeni.

– Dlaczego zdjęłaś?

Gosia widziała teraz twarz Maćka nieco bardziej rozmazaną, ale przeczucie jej nie zawiodło. W miarę, jak przysuwali się do siebie coraz bliżej, ich nosy zetknęły się na milisekundy, a potem Maciek pocałował ją mocno.

– Właśnie dlatego – dziewczyna z uśmiechem stanęła na palcach i oddała pocałunek, jednocześnie przytulając chłopaka, obejmując go ramionami pod skórzaną kurtką. – Nie lubię się całować w okularach.

– A, no to okej. Pomyślałem, że nie możesz już na mnie patrzeć.

– Patrzyłam na ciebie cały wieczór. Nie licząc tego czasu, kiedy patrzyłam na film.

Stali na schodkach do wejścia, całując się z zapałem, jakby pierwszy raz w życiu odkryli istnienie takiej czynności. Stara lampa w kształcie mlecznej kuli nad ich głowami udawała romantyczny księżyc w pełni, powietrze nieruchomo czekało na rozwój wypadków i wydawało się, że ten wieczór musi się skończyć jakimś wielkim finałem.

– Idziemy do środka?

– Jasne.

Wbiegli na piętro trzymając się za ręce. Zanim Gosia znalazła klucze do mieszkania w swojej torebce, Maciek kilka razy odciągał ją od drzwi i znów zaczynał całować. W końcu udało jej się wepchnąć klucz do dziurki. W tym samym momencie światło na klatce zgasło. Maciek w ciemności oparł obie ręce o drzwi tak, że dziewczyna nie mogła się ruszyć ani w prawo, ani w lewo. Odwróciła się w jego stronę i zanim coś zdążyła powiedzieć, znów zmiękła w jego ramionach jak szmaciana lalka. “Skubany, dobrze całuje. Pewnie dużo ćwiczył.” – zdołała pomyśleć pomiędzy jedną falą przyjemności a drugą.

Jego ręka przesunęła się w dół po jej talii, potem znieruchomiała chwilę na biodrze. Nie przerywał całowania, ale palcami zręcznie zaczął przesuwać do góry materiał spódniczki. Gosia pozwoliła mu na to, a kiery całą dużą dłoń położył na jej udzie, uśmiechnęła się w ciemności i cichutko westchnęła. Maciek potraktował ten dźwięk jako dobry znak. Przestał ją całować, teraz tylko bardzo powoli przesuwał dłonią do góry po gładkiej skórze dziewczyny. W końcu pod palcami wyczuł materiał bielizny. Napięcie między dwojgiem ludzi w ciemnym korytarzu było namacalne i rozchodziło się falą jak zapach. Gosia płytko oddychała, uśmiechnięta i oparta plecami o drzwi, z otwartą torebką w ręce.

– Koronkowa – usłyszała cichy, rozbawiony głos Maćka tuż przy swoim uchu. – Dla mnie założyłaś?

– Dla ciebie? – powtórzyła zdziwiona.

– No dla mnie – głos przesunął się naprzeciwko. – Przecież nie nosi się koronkowej bielizny, żeby było wygodnie… Tylko dla kogoś. Domyślałaś się, że tak może się skończyć ten wieczór?

Gosia poczuła, że pozytywne wrażenia sprzed chwili rozpływają się w ciemności razem z ostatnimi słowami Maćka.

– Nie dla ciebie – powiedziała chłodno. – Po prostu, taką noszę.

Brunetka wyciągnęła rękę w kierunku włącznika światła. Zdecydowanym gestem uderzyła w plastikowy pstryczek. Korytarz zalał chłodny blask jarzeniówki. Maciek natychmiast zmrużył oczy, zdjął rękę z uda Gosi i odsunął się od niej trochę, zaskoczony obrotem spraw.

– Ała, co za jasność – chłopak cofnął się jeszcze o krok, gdy dziewczyna przekręcała klucz w zamku drzwi do mieszkania. – Coś zrobiłem źle?

Gosia bez słów przekroczyła próg mieszkania. Po trzech krokach potknęła się o leżące w korytarzu buty i zaklęła pod nosem.

– Małgorzatko – słyszała za sobą głos. – Poczekaj.

Dziewczyna czuła narastającą z każdą sekundą, niekontrolowaną wściekłość. Dotarła do drzwi swojego pokoju. Otworzyła go zamaszystym gestem.

– Małgorzatko.

– Co.

Stali teraz naprzeciw siebie, romantyczny nastrój znikł bezpowrotnie. Niezrozumienie na twarzy chłopaka było szczere i bezgraniczne. Gosia westchnęła z irytacją, czując, że powinna jakoś wyjaśnić swoją reakcję.

– Musiałeś takim tanim tekstem spieprzyć dobrze zapowiadającą się noc? –  dziewczyna machnęła ręką i odwróciła się do Maćka plecami. Teraz już chciała być konsekwentna, choć jakaś część jej nadal absolutnie pragnęła być jak najbliżej męskiego, wysokiego faceta, który w zdumieniu milczał przy wejściu do pokoju. – Odwal się od mojej bielizny, jeśli chcesz od początku uważać ją za coś, do czego masz prawo. Rozumiesz?

Maciek nabrał głęboko powietrza do płuc. Patrzył w tył głowy Gosi, próbując szybko przeanalizować uzyskaną odpowiedź.

 – No dobra. Rozumiem. Najpierw się ze mną całujesz, a teraz nagle bawisz się w niezależną feministkę, że niby koronkowa bielizna nic nie oznacza.

Dziewczyna opuściła ręce w bezradnym geście i odwróciła się, by spojrzeć na Maćka. Furia w jej oczach dała mu ostateczny znak do wycofania się z pokoju. Bez słowa poszedł do kuchni. Dziewczyna zatrzasnęła drzwi. Przebrała się w piżamę, ciskając ubraniami po wszystkich meblach wokół. Wreszcie znieruchomiała pod kołdrą, wyczerpana emocjami. Kilka metrów od siebie, w dwóch różnych pomieszczeniach mieszkania na Chopina Gosia i Maciek nie mogli tej nocy zasnąć przez kolejne dwie godziny.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *